Zdjęcie od MysticMana - z lewej z 5 kwietnia - z prawej - po katastrofie.
Zdjęcie od MysticMana - z lewej z 5 kwietnia - z prawej - po katastrofie.
Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1737
BLOG

Nowe dowody w sprawie smoleńskiej katastrofy.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 18

 Oficjalna wersja katastrofy została całkowicie zdyskredytowana. M. innymi za sprawą badań prof. Chrisa Cieszewskiego – naukowca z USA. To wyniki jego analiz zdjęć satelitarnych okolic Smoleńska sporządzonych przed i po katastrofie pozwoliły ustalić, że sugerowana bezpośrednia przyczyna zaistnienia katastrofy była fikcyjna. Tupolew nie mógł zahaczyć bowiem o wskazywaną brzozę, gdyż została ona powalona już przed 5 kwietnia 2010r. Oczywiście pewna grupa impregnowanych na fakty blogerów usiłuje temu odkryciu zaprzeczać. Tyle, że profesjonalizmowi prof. Cieszewskiego, jego grupy współpracowników i późniejszych recenzentów - nic nie mają do przeciwstawienia poza żałosnymi pojękiwaniami. Urągającymi logice i przyzwoitości. Zapraszam ich teraz do odniesienia się do wniosków wypływających z poniższej notki....

Do rzeczy. Sprawa „pancernej brzozy” traci w ogóle na znaczeniu jeszcze z innego powodu. Badania wyglądu miejsca katastrofy na kolejnych zdjęciach satelitarnych przyniosły ponadto inne, ważniejsze obserwacje. Które każą zupełnie inaczej odczytać znaczenie znanych o katastrofie faktów.

Prof. Cieszewski do badań użył następujących zdjęć komercyjnych (podaję to by uniknąć podnoszonych wątpliwości):

Spośród handlowo dostępnych obrazów zakupiliśmy:

- obraz WorldView-1 sfotografowany 5.04.2010 r.,

- obraz GeoEye-1 sfotografowany 9 kwietnia 2010r. (tylko zachodnia połowa lotniska nie obejmująca miejsca katastrofy),

- obraz GeoEye-1 sfotografowany 11.04.2010 r. (dostępny w Google Earth jako obraz z 10.04.2010),

- obraz WorldView-2 sfotografowany 12.04.2010 r. (także obraz GeoEye -1 sfotografowany 12.04),

- obraz WorldView-1 sfotografowany 14.04.2010 r.

 

Wszystkie powyższe obrazy miały rozdzielczość 50 cm, ale ich czytelność zmieniała się w zależności od kąta z którego były fotografowane.

 Ponadto prof. Cieszewski wykorzystał kilka zdjęć ogólnodostępnych. Wszystkie te dane pochodzą z prezentacji zamieszczonej  tutaj.

Dzisiaj to na ten nowy aspekt sprawy chciałbym zwrócić uwagę. Na zdjęciu satelitarnym z dnia 5 kwietnia, dokładnie w miejscu przyszłej katastrofy prof. Cieszewski stwierdził występowanie wielu „białych obiektów”.  Natomiast na zdjęciu z 11 kwietnia, czyli po katastrofie – ich nie było, ale – to bardzo ważne co zaobserwował:

„…Wydaje się całkiem niezwykłym zbiegiem okoliczności, że większość pól o wysokiej odblaskowości  (widocznych na zdjęciu z dnia 5 kwietnia- dop. mój) -została kolejno zastąpiona na obrazie z 11 kwietnia przez skupienie głównych szczątków samolotu spoczywających na wydającej się być suchą (jasną) ziemi (Rys. 7 i Rys. 8, lewa góra i środek).”

Co jeszcze pisze prof. Cieszewski na ten temat:

„…Brak dużych powierzchni płatów śniegu na obrazie z 15 kwietnia 2010 r. nie jest zaskoczeniem, ponieważ od 27 marca 2010 r. w Smoleńsku było stosunkowo ciepło, a temperatura była powyżej temperatury zamarzania tak, że mogło być dużo stopionego śniegu. Obecność obszernych płatów śniegu w miejscu katastrofy nie mogłyby być uważana jako osobliwa, jeśli wokół miejsca katastrofy byłaby choćby minimalna ilość śniegu. Fakt, że główne części rozbitego samolotu znalazły swoje położenie na tych rzadkich i nieco szczególnych płatach śniegu, wzbudza zaciekawienie a obecność pod tymi większymi płatami śniegu suchego gruntu po katastrofie jest raczej dziwna, o ile te płaty nie były umieszczone na dołach piaskowych, nie były poddane pożarowi lub nie usunęły i wywiozły śniegu przed stopnieniem zespoły naziemne. Oczywiście nie ma gwarancji, że obiekty o tak wysokiej odblaskowości rzeczywiście składały się ze śniegu. Jakiekolwiek powierzchnie o wysokiej odblaskowości, np. białe lub srebrne plastikowe folie, byłyby widoczne na obrazach w podobny sposób. I nie zmieniłoby to faktu, że samolot uległ katastrofie tak, że jego szczątki znalazły się na tym właśnie obszarze.

Już po II Konferencji Smoleńskiej, w kilku wywiadach (m. innymi dla TV Republika) prof. Cieszewski doprecyzował swoje stanowisko:

·       owe „białe plamy” nie mogły mieć pochodzenia naturalnego, np. nie mogły być stertami śniegu

·       największe gabarytowo części samolotu leżały na miejscu największej owej „białej plamy”.

Proszę teraz spojrzeć na zamieszczone powyżej notki te same fragmenty obszaru katastrofy uwidocznione na zdjęciach satelitarnych z dnia 5 kwietnia i 12 kwietnia. Cóż można tam nawet gołym okiem dostrzec. I nie potrzeba do tego żadnych badań. Został wycięty znaczny fragment lasku dokładnie w miejscu przyszłej katastrofy.

Do czego to  prowadzi, do jakich wniosków – połączenie wszystkich tych elementów?

Tutaj nie może być mowy o pomyłce, jakichś innych interpretacjach. Rosjanie dokonali inscenizacji pewnego terenu w okolicach lotniska Siewiernyj, które później wskazali jako miejsce katastrofy naszego Tupolewa. Między innymi poprzez umieszczenie tam, jeszcze przed 5 kwietnia 2010r. – części jakiegoś samolotu. Ponieważ po rzekomej tam „katastrofie”  - innych części, jakiegoś innego samolotu tam nie da się zaobserwować – to wniosek może być tylko jeden – wskazywane miejsce nie jest rzeczywistym miejscem katastrofy. Jest fikcyjne.

Wiem, że od razu podniosą się zarzuty – „a po cóż Rosjanie mieli by to robić. Przecież mogli pokazać „normalne” miejsce katastrofy, choćby byli za nią odpowiedzialni”.

W sumie nawet nie trzeba na to odpowiadać. Bowiem fakty są nieubłagane. To „coś” – owa inscenizacja – miała bezspornie miejsce. Dlaczego to zrobiono – nie musimy tego teraz rozstrzygać. Niczego sugerować. Fakty i tak pozostają faktami.

Co nie znaczy, że żadnego powodu nie można wskazać – pierwszy z brzegu  - gdyby ktokolwiek planował „katastrofę” – to przygotowanie takiego jak pokazano następnie jej miejsca – w zasadzie zwalniało od odpowiedzi na pytanie – dlaczego wszyscy pasażerowie zginęli…. tak w jednym momencie… Bardzo przydatne, prawda? Są i jeszcze inne prawdopodobne scenariusze. Ale o tym innym razem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości