Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1633
BLOG

Okęcie - dowód spisku na szczytach władzy.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Poznanie pewnych faktów, zrozumienie ich znaczenia dla wydarzeń 10 kwietnia umożliwia odczytanie na nowo faktów poznanych wcześniej. Tak się dzieje i obecnie. W poprzednim tekście przedstawiłem kilka informacji prowadzących do wniosku, iż do śmierci delegacji mogły przyczynić się działania jakiejś grupy osób w Polsce noszące charakter spisku. Dziś przedstawię kolejny ważny trop. Wiąże się on ściśle z podanymi uprzednio faktami. A mianowicie - przypomnę to, co wynika z zeznań rosyjskiego dyplomaty Jurija Aleksiejewa. Zacytuję fragment: „W marcu 2010 roku MSZ Rosji otrzymało notę Ambasady RP z prośbą o zgodę na przelot i lądowanie na lotnisku w Smoleńsku polskich samolotów Tu154M nr boczny 101 i JAK-40 nr boczny 044 z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Przekazał notę do załatwienia podwładnemu, J. Martynienko”.

Znamy numery samolotów, wiemy, że prezydent ma lecieć JAKiem o numerze bocznym 044. Ta informacja koresponduje z tym co kiedyś w tym  wywiadzie  Jarosław Kaczyński mówił na  temat samolotu, którym miał lecieć Lech Kaczyński - "...Przez pewien czas byłem przekonany, że będzie to JAK".[1] Ten dopisek "przez pewien czas" to forma cenzury, knebel zastosowany w mediach by chronić kłamstwo smoleńskie. To koresponduje również z pierwszymi informacjami po katastrofie - miał się rozbić "prezydencki JAK". To znaczy, że jeżeli doszło do jakiś zmian - to dokonano je w ostatniej chwili. Zobaczmy jak to jest przedstawione w raporcie Millera.

Informacja 1: Zastępca dowódcy pułku opuścił pokład i przed samolotem spotkał się z przedstawicielem KOSŚ (Komisja Oblotów Samolotów i Śmigłowców), który poinformował o problemach z wylotem samolotu Jak-40 (z powodu niesprawności technicznych nastąpiła zamiana samolotu na samolot Jak-40 nr 044,co opóźniło wylot o 25 min). Przedstawiciel KOSŚ przekazał również informację o rozpoczęciu procedury przygotowania samolotów Jak-40 nr 045 i 048 do przeglądu komisyjnego w celu przygotowania samolotu zapasowego dla Tu-154M (samolot Jak-40 nr 044 był samolotem zapasowym dla lotu samolotu Tu-154M nr 101). (str. 86 Raportu Millera)

Informacja 2:W przypisie 60 do zdania powyżej -  W przypadku niesprawności samolotu Tu-154M nie było samolotu zapasowego dla tego wylotu.

Informacja 3: Zgodnie z dokumentami samolotem zapasowym dla Tu-154M na dzień 10.04. był samolot Jak-40 nr 044. Nie istniał żaden plan w razie konieczności użycia samolotu zapasowego uwzględniający znaczną różnicę pojemności tych samolotów. Dodatkowo, na skutek awarii samolotu Jak-40, nr 045, decyzją jego dowódcy nieskonsultowaną z przełożonymi, do wykonania zaplanowanego rejsu został wykorzystany samolot o nr 044 (samolot zapasowy dla operacji HEAD). Gdyby zaistniała konieczność użycia samolotu Jak-40 jako samolotu zastępczego dla Tu-154M, to w rozkazie dziennym na 10.04.2010 r. nie wyznaczono dla niego załogi. Należy również podkreślić, że gdyby nie awaria samolotu Jak-40 nr 045, to przelot delegacji dziennikarzy do SMOLEŃSKA zostałby wykonany samolotem, dla którego nie została wydana zgoda dyplomatyczna przez FR. (str. 169 Raportu Millera)

Informacja 4: W rozdziale „Organizacja lotu” –pkt. 9) Wystąpienie o zgodę na przelot i lądowanie samolotów na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY (claris) w dniu 10.04.2010 r. nie obejmowało samolotu Jak-40 nr 045 wyznaczonego w rozkazie dowódcy 36 splt do przewiezienia delegacji dziennikarzy 10.04.2010 r.    pkt. 10) W rozkazie dziennym dowódcy 36 splt na dzień 10.04.2010 r. nie wyznaczono samolotu zapasowego dla lotu o statusie HEAD oraz załogi dla niego.(str. 299 raportu Millera)

Jak widać starano się sedno sprawy utopić w sieci wzajemnie sprzecznych informacji. Tą sprawą była konieczność zamiany „zepsutego” JAKa przygotowanego dla dziennikarzy. Ale jak to rozwikłać? To który się zepsuł? Którym w końcu polecieli? Zepsuł się ten co nie miał lecieć a poleciano tym który od początku miał lecieć bo obejmował  go claris? To znaczy,  że się jednak nie zepsuł?  Kogo oni oszukują. Bo oszukują. Tworzą specjalnie bagno sprzeczności by utopić prawdę. Zastanówmy się jak mogło być w rzeczywistości. Ma lecieć Tupolew i JAK o nr 044. Prezydent ma lecieć Jakiem. Ale ktoś podjął decyzję, żeby to zmienić. Nie wiadomo kiedy. Być może, już rankiem 10 kwietnia, tuż przed wylotem delegacji. Jeżeli Prezydent miał lecieć JAKiem to godzina wylotu musiała być wcześniejsza. Powiedzmy, że im powiedziano, że JAK się zepsuł. I nie ma żadnego zapasowego, takiego zgłoszonego stronie rosyjskiej. A nie zgłoszonym – odradzono Prezydentowi lot. Myślę, że to ich mogło przekonać. Nie możemy lecieć, szczególnie Głowa Państwa, samolotem nie zgłoszonym. Cóż robić, przypadek nie dający się przewidzieć. I dlatego wsiedli do Tupolewa. A dziennikarzy wsadzono do Jaka – na chwilę – tego o numerze 045. A jak nikt już nie patrzył – powiedzieli, że JAK się zepsuł  dziennikarzom z kolei i przesadzili ich do JAKa o numerze 044, rzekomo zepsutego dla Prezydenta – i samoloty poleciały do Smoleńska w konfiguracji zgłoszonej clarisem. Czy JAK 045 był rzeczywiście zepsuty? To dlaczego później ”rozpoczęto procedurę przygotowania samolotów Jak-40 nr 045 i 048 do przeglądu komisyjnego w celu przygotowania samolotu zapasowego dla Tu-154M”? Jak to informował Przedstawiciel KOSŚ? Czyli był zepsuty czy nie był? Przecież najpierw poinformował, że dziennikarzy przesadza się w związku z awarią do JAKa o nr 044. Nie podał nr zepsutego. Ale równocześnie informował, że ten o numerze 045 będzie "objęty procedurą sprawdzania". Czyli - musiał wtedy być sprawny. Żelazny dowód fikcyjności awarii. Najważniejsza sprawa. Nie było takiej możliwości by do Smoleńska tego dnia poleciały inne samoloty niż te, które zgłoszono stronie rosyjskiej. Zwróćmy również uwagę na to, że po tych fikcyjnych „awariach” ostatecznie poleciały samoloty od początku zgłoszone. To jest dowód matactwa. Awaria zapewne była fikcyjna - ale ją wykorzystano na potrzeby realnego, konkretnego planu. Przecież dziennikarzy „przesadzono” naprawdę. Wszyscy oni  tak to relacjonowali potem. Przesadzono ich z „nieważnego samolotu”, który się zepsuł podobno – do „ważnego”, którym polecieli ostatecznie i który od początku był do tego przeznaczony. Kto w to uwierzy. Czy scenariusz zarysowany przeze mnie jest 100% pewny. Tego nie wiem. W tej sprawie jest  jeszcze wiele niewiadomych. Ale jedno jest pewne. Przytoczone fragmenty raportu Millera nie mogą opisywać prawdziwych zdarzeń. Coś chcą zakłamać, ukryć. Może dowiemy się kiedyś co.

p.s. Jeżeli po latach możliwe jest dotarcie do niewielkiej chociaż, ale jednak, części ważnych faktów - to jest to możliwe dlatego, że wielu ludzi systemu, na niskim poziomie jego funkcjonowania, nie zgodziło się na kłamstwo. Pamiętam te głosy w blogosferze, jeszcze w 2010r. anonimowych autorów, także te kierowane do mnie bezpośrednio,  w komentarzach  - "pamiętaj - Okęcie, Okęcie jest najważniejsze". Bo jest.

P.S. Ostateczne wyjaśnienie wydarzeń 10 kwietnia tutaj: http://jerzy.korytko.salon24.pl/739349,ujawniam-okolicznosci-10-kwietnia-tajemnica-katastrofy-rozwiazana

 

[1] Jarosław Kaczyński daje do zrozumienia, że do wieczoru 9 kwietnia nic nie wiedział o zmianie samolotu dla Prezydenta. Niby o to dopytuje – ale dr. Lubieńskiego a nie Brata, który był obok, w tym samym pomieszczeniu  – znaczące, że odpowiedzi nie przytacza. A Brat by mu powiedział przecież gdyby coś się zmieniło. To była ważna sprawa. To znaczy – że o zmianie samolotu dowiedział się dopiero po katastrofie. To uprawdopodabnia przedstawiony w notce hipotetyczny przebieg wydarzeń. "Szyfrując" przekaz JK wskazuje na to, że to jest bardzo ważna sprawa....i groźna.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka