Jerzy Korytko Jerzy Korytko
928
BLOG

Śledztwo w sprawie "zdrady dyplomatycznej".

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pojawiła się informacja, że zostanie wznowione śledztwo w sprawie tzw. „zdrady dyplomatycznej”. Koresponduje to z tematem ostatnich moich notek, w których przecież pisałem o możliwości spisku na życie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w trakcie przygotowań do lotu delegacji na uroczystości smoleńskie.  Nie będę twierdził, że to co piszę miało na to wpływ, jakiś  z tym związek. Tym niemniej dorzucę coś do tego dzisiaj, coś, co wynika ze znanych już dotychczas materiałów. Przede wszystkim jedna uwaga. Bardzo dobrze, że dostrzeżono [to:] Mamy zamiar bardzo dokładnie wyjaśnić wszystkie powody zaniechań podjętych przez poprzednie władze, m.in. prokuratury, ale także najwyższych władz państwowych. Tutaj mowa jest o tzw. zdradzie dyplomatycznej Przestępcze zaniechania. Wskazywałem na to już wcześniej, w poprzednim tekście. Jak można w jednolitym tekście (prokuratura) zamieszczać sprzeczne informacje, o kluczowym znaczeniu dla tragicznego lotu, i nie wyciągać z tego żadnych konsekwencji? Chodzi mi o sprawę zgody strony rosyjskiej na loty w dniu 10 kwietnia. Szczegóły w poprzedniej notce. Ale jeden wniosek przypomnę tutaj ponownie – bo jest absolutnie najważniejszy –„…Kłamstw w dokumentacji nie da się niczym wytłumaczyć. Tu nie mogło chodzić o "oszukanie Rosjan" w celu poprawy np. bezpieczeństwa lotu Prezydenta. Przecież Rosjanie wiedzieli co dali. Te fałszywe informacje oznaczają jedno - były potrzebne u nas, w Polsce. Kogoś tutaj miały wprowadzić w błąd."

Dzisiaj dalej na ten temat. Wprowadzanie w błąd. Z przedstawionych faktów wynika, że podjęto grę w trakcie przygotowań lotu delegacji, której istotnym czynnikiem była sprawa nieczynnego wówczas lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. O tym, że strona rządowa o tym fakcie, konkretnie MSZ, Kancelaria Premiera, BOR i Dowództwo SpecPułku nie poinformowała urzędników KPRP pisałem w poprzednich tekstach.  Takie zeznanie złożył min. Sasin i jego dwóch współpracowników. Dzisiaj w Sądzie w podobnym duchu wypowiadał się inny pracownik Kancelarii Prezydenta Marcin W. Nic nie wiedział, nie poinformowano go, że lotnisko Siewiernyj było zamknięte. Zeznania zeznaniami – ale jest także kwestia ich wiarygodności.

Przygotowania lotu delegacji zakończyły się całkowitą klęską. Do chwili wylotu delegacji nie otrzymano rosyjskiej zgody na przelot i lądowanie samolotów delegacji. Przynajmniej na piśmie. Udowodnili to kontrolerzy NIK. Zgoda przekazana telefonicznie, otrzymana rzekomo od Rosjan, zawierała błędne informacje. Przekazać ją miał urzędnik MSZ Cyganowski. I w takiej sytuacji Prezydent poleciał do Smoleńska. Przecież to wykluczone, niemożliwe. To się nie miało prawa zdarzyć. Prezydent poleciał z Małżonką – wobec tego wykluczam, znając osobowość Lecha Kaczyńskiego, nawet gdy mam ogólną wiedzę na ten temat, żeby poleciał  zdając sobie w pełni sprawę z finału przygotowań. Nigdy by Małżonki Marii na realne niebezpieczeństwo świadomie nie naraził. Wobec tego nasuwa się wniosek – Prezydent Kaczyński, jego najbliższe otoczenie nie znali faktu zamknięcia, nieczynności lotniska w Smoleńsku. Nie wiedzieli, że Rosjanie robią z tego problem. Tak musiało być. Widać, że ta sprawa ma kluczowe znaczenie bo w śledztwie wiele osób starało się tą wiedzę ukryć. Tym niemniej kilka osób, w tym także z Kancelarii Prezydenta przyznało, że wiedziało o tym. Dlaczego ta wiadomość nie dotarła do Lecha Kaczyńskiego?

Od razu jedna sprawa jest jasna. Bo nie poinformowały o tym instytucje rządowe wymienione powyżej [KPRM,MSZ,BOR, Dowództwo 36 SpecPułku]. A przecież nie ma żadnej wątpliwości, że wiedziano o fakcie zamknięcia lotniska. I było to ich obowiązkiem. Prokuratura udowadnia to tak (tak, tak – prokuratura zwróciła na to uwagę – i co z tego wyniknęło? nic?):”…Osoby odpowiedzialne z ramienia KPRM za wykorzystanie specjalnego  transportu lotniczego tj. Monika Boniecka i Miłosław Kuśmirek w złożonych przez siebie zeznaniach zasłaniały się niepamięcią bądź wprost wskazywały, że nie wiedziały iż lotnisko w Smoleńsku jest zamknięte. Zeznaniom tym trudno dać wiarę”.  Dlaczego – bo to te osoby realizowały lot „grupy przygotowawczej” do FR na pobyt w dniach 23-25 marca i dowiedziały się że nie można lecieć do Smoleńska. Że lotnisko jest nieczynne. I że trzeba grupę wysłać do Moskwy. Jest jeszcze wiele innych dowodów matactw. Nie jestem w stanie tego wszystkiego pomieścić w krótkiej notce. Ograniczę się do wskazania następnego wątku. Myślę, że ochrona informacji o zamknięciu lotniska Siewiernyj, odcięcie jej od najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego nie była by możliwa, gdyby nie zaniechania ze strony pracownika/ów KPRP.

Analogia nie jest dopuszczalna w postępowaniu sądowym. Ale tutaj posłużę się tą metodą. Otóż w ramach „grupy przygotowawczej” poleciała wówczas podwładna min. Sasina, koordynująca prace przygotowawcze ze strony KPRP wylotu delegacji – Katarzyna Doraczyńska. Także Maciej Jakubik. Musieli oni wiedzieć wobec tego, że lotnisko Siewiernyj było wówczas zamknięte.  Pani Katarzyna zginęła 10 kwietnia i niczego już nie wyjaśni. Ale dodać należy, że św. pam. Katarzyna Doraczyńska nie miała doświadczenia w organizacji wizyt zagranicznych Prezydenta RP. Dotychczas zawsze je organizowała, ale te krajowe. Są zeznania, które wskazują, że i tak wobec tego kwestie nadzoru nad jej pracami sprawował przez cały czas min. Sasin. Doprawdy trudno uwierzyć, szczególnie wobec tego że i inni pracownicy KPRM wiedzieli o fakcie zamknięcia lotniska np. Maciej Jakubik, że wiadomość ta nie znalazła drogi do wąskiego grona osób zaufanych Prezydentowi.  W ostatnio toczącym się śledztwie przeciwko min. Arabskiemu urzędnik KPRP Maciej J. zeznał: „…w marcu 2010 roku wysłał e-maila do kolegi z KPRP, by sprawdzić, "co jest z lotniskiem w Smoleńsku", bo jest plotka, że "Rosjanie twierdzą, że ono niezbyt działa". Swoją drogą Jakubik ciekawie tłumaczył prokuratorom fakt ignorowania przez Rosjan reprezentacji Kancelarii Prezydenta. Jak wiadomo Rosjanie nie przeprowadzili wówczas (25 marca, w Moskwie) żadnych rozmów na temat wizyty Prezydenta 10 kwietnia tłumacząc to tym, że nie mają żadnych do tego pełnomocnictw. Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta w ogóle nie wzięli udziału w spotkaniu, na ktorym omawiano przygotowania do planowanych wizyt. Po przesłuchaniu wielu świadków prokuratura uznała, że dlatego, iż Rosjanie sobie tego nie zyczyli. Strona rosyjska traktowała wizytę Prezydenta RP jako prywatną i nie uważała wobec tego, że trzeba się nią w jakiś szczególny sposób zajmować. Z tego powodu żadnych rozmów na temat uroczystości 10 kwietnia  w Moskwie wówczas nie było.  Jednak w trakcie śledztwa pojawiło się kilka zeznań, które chciały ten fakt zamaskować, ukryć i twierdzono, że jakieś rozmowy jednak były. Dlaczego kłamano? To bardzo podejrzana sprawa, kolejna podejrzana sprawa. Powracam do wyjaśnień pana Jakubika. Otóż uważał on, że nie było takiej potrzeby by rozmawiać z przedstawicielami władz centralnych – ponieważ w przeddzień rozmawiano z władzami lokalnymi, w Smoleńsku. I to uważał za rzecz wystarczającą. Absolutnie ignorując np. fakt, że lotnisko Siewiernyj było wojskowe i że podlegało Ministerstwu Obrony FR. Nie władzom lokalnym.  Przecież dokładnie o tym wiedziano. Bo pytany o zamknięcie lotniska Siewiernyj, czy będzie czynne 10 kwietnia, gubernator Smoleńska właśnie tak obecnych tam naszych przedstawicieli poinformował. Stworzono, moim zdaniem celowo, sytuację, w której wzięto ustne zapewnienia Rosjan, iż przygotują lotnisko na przylot Putina 7 kwietnia i że to będzie utrzymane dnia 10 kwietnia – za pewnik, sprawę gwarantowaną.I to cały czas przekazywano otoczeniu Lecha Kaczyńskiego. Bez jakiegokolwiek pisemnego potwierdzenia. Prokuratura zwracała na to uwagę. Do dnia 10 kwietnia nie było pisemnej zgody na lot i lądowanie w Smoleńsku samolotów delegacji. Nie miało by to znaczenia gdyby nie tragiczny finał lotu. Ale skoro finał był taki jaki był– to pytanie – dlaczego było tyle matactw, tyle kłamstw, tyle ukrywanych spraw – nabiera zupełnie innej wymowy. Np. dlaczego notatka z MSZ informująca jednoznacznie o zamknięciu lotniska dotarła do min. Handzlika dopiero 12 kwietnia, już po tragicznych wydarzeniach? Dlaczego ją przetrzymano? 

Wszystko to bardzo brzydko pachnie. Zaraz po katastrofie pojawiały się w blogosferze sugestie, że do tragedii przyczyniła się działalność jakiegoś „kreta” w otoczeniu Prezydenta. Cóż mogę powiedzieć dziś. Tyle tylko, że to stary kagiebowski trick. Forsuje się pewne sprawy w sytuacji zera dowodów by zniechęcić do eksplorowania ich w przyszłości. Nie wiem czy tak było. Czy moje przypuszczenie ma jakieś podstawy. Czy to jest przypadek. Ale bez względu na to uważam, że trzeba zająć się kwestią odpowiedzialności za przebieg przygotowań także niektórych urzędników KPRP.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka