Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1722
BLOG

Okęcie - przyczyny matactw - nowy wątek.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Okęcie – okoliczności wylotu delegacji – ta sprawa nie daje mi spokoju. Z oczywistych względów. To jedyna możliwość dotarcia do czegoś istotnego by poznać prawdziwe okoliczności tamtego dnia. Takiej szansy, nawet w śladowych ilościach, nie daje rozpatrywanie fałszywek pochodzących od strony rosyjskiej. Na temat Okęcia pisałem kilkakrotnie już, do kilku istotnych wniosków udało mi się dojść, tak myślę.  Dzisiaj powracam do tego raz jeszcze. Powiem od razu, że skłania mnie do tego takie spostrzeżenie: uważam, że opisana w raporcie Millera pomyłka w rozkazie Dowódcy 36 SpecPułku wyznaczająca samolot JAK do lotu w dniu 10 kwietnia – to kłamstwo.

Przytoczmy stosowny zapis z raportu Millera: „…Wystąpienie o zgodę na przelot i lądowanie samolotów na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY (claris) w dniu 10.04.2010 r. nie obejmowało samolotu Jak-40 nr 045 wyznaczonego w rozkazie dowódcy 36 splt do przewiezienia delegacji dziennikarzy 10.04.2010 r.”(str. 300)

Oznacza to, że wg ustaleń raportu Millera Dowódca popełnił błąd wskazując JAKa o numerze 045 gdy powinien wskazać JAKa - 044. Lektura innych dokumentów (prokuratura) wskazuje na możliwość, przyczynę błędu podobny błąd w  zgodzie na lot przekazanej do SpecPułku przez urzędnika MSZ z ambasady w Moskwie. Kontrola NIK wykazała jednak, że żadnej zgody, przynajmniej na piśmie, wówczas nie było.

Spójrzmy na to teraz tak od ‘’końca”. Właśnie to sobie uzmysłowiłem. Otóż cały czas musimy pamiętać, co podano na temat okoliczności zdarzeń w pierwszych godzinach po katastrofie – i czego odwołać już nie mogli. Taką sprawą była awaria JAKa. Konieczność „przesiadki” dziennikarzy. Pierwotna wersja zdarzeń przedstawiona opinii publicznej była taka: dla dziennikarzy zabrakło miejsca w Tupolewie. Przesadzono ich wobec tego do JAKa. Pierwszy się zepsuł. Polecieli innym. O numerze bocznym 044 - pilotowanym przez por. Wosztyla. Wobec tego - skoro podano, że się "przesiedli" a polecieli ostatecznie Jakiem od początku wyznaczonym - trzeba było zbudować piramidę kłamstw by to wyjaśnić jakoś, Raport Millera opublikowano w lipcu 2011 roku. Był czas na spreparowanie dokumentów. Na marginesie - nie rzucam bezpodstawnych oskarżeń. Fałszowanie dokumentacji bezdyskusyjnie udowodniła NIK. Przecież to w wyniku jej kontroli ujawniono, że zgoda rosyjska na sam przelot Tupolewa (bez wyraźnej zgody na lądowanie) została uzupełniona przez MSZ dopiero w sierpniu 2010 roku. Zacierano ślady? Po co było w sierpniu pozyskiwać zgodę na przelot 10 kwietnia? To samo tyczy fałszowania rzekomego otrzymania przesyłki zawierającej rejestrator ATM. Pisałem o tym dokładnie. Reasumując – budując i utrwalając smoleńskie kłamstwo rząd Tuska, jego instytucje, posuwał się do szeregu fałszerstw i manipulacji. Mamy z tym teraz problem. Ponieważ nie wiadomo do końca - które dokumenty powstały wówczas  - a które spreparowano post factum.

Powróćmy do wątku – ponieważ podano od razu fakt awarii jakiegoś JAKa i związaną z tym przesiadkę dziennikarzy – to trzeba było jakoś wyplątać się z nierozwiązywalnej sprzeczności – jak to możliwe, że dziennikarze się „przesiedli”  z zepsutego JAKa – i w konsekwencji polecieli tym samolotem – który był od początku wyznaczony? Czyli Jakiem o numerze 044? Innej możliwości jak spreparowanie błędu w rozkazie Dowódcy 36 SP widocznie nie było. Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy - w raporcie Millera podaje się, że decyzję o zmianie samolotu podjął samowolnie dowódca załogi - czyli por. Wosztyl. Miał on nie informować przełożonych o swojej decyzji. Zapewne  w ten sposób chciano wytłumaczyć fakt, że Wosztyl zabrał samolot rzekomo wyznaczony na zastępczy dla lotu o statusie HEAD (Tupolew). Przełożeni tego zrobić nie mogli bez narażenia się na zarzut nie przestrzegania instrukcji HEAD. Myślę, że ta sprawa mogła być powodem nacisków na załogę JAKa - to oni mogli w każdej chwili ujawnić kłamstwo. Może dlatego wszczęto dęte śledztwo dotyczące rzekomego przekroczenia procedur przez Wosztyla przy lądowaniu w Smoleńsku i prowadzili je dotąd aż się upewnili że Wosztyl będzie milczał, może dlatego manipulowano przy jego samochodzie - no i kto wie - czy nie wywierano presji na chor. Musia co przyczyniło się w jakimś stopniu do stresu/przyczyny jego śmierci. Najwidoczniej szantażem chciano wymusić ich milczenie. Zapewne należy też uznać, że nie było żadnej  zgody rosyjskiej z podobnym błędem na ten lot przekazanej z ambasady w Moskwie do SpecPułku. NIK czegoś takiego nie odnalazła - to też zapewne było kłamstwo.

Taki sam poziom kłamstwa to „memorandum” Millera pozostawiające czarne skrzynki Tupolewa do zakończenia prowadzonego w FR śledztwa . Nie było żadnego memorandum. Tylko spreparowano taką wiadomość – by ukryć fakt odmowy Rosjan zwrotu „czarnych skrzynek”.

Takim samym  kłamstwem  było to – że kiedykolwiek rejestrator ATM był w Polsce i go potem dopiero odesłano do FR. Po co by miano tak robić? Skoro Rosjanie powiedzieli, że nie uznają jego zapisów, bo został zainstalowany bez zgody producenta samolotu?

Do jakiego wniosku prowadzi ujawnienie kłamliwości  informacji o awarii JAKa. Jest kilka możliwości interpretacyjnych. Nie mamy  wiedzy o tym jak było w rzeczywistości. Mamy możliwość wglądu w kilka dokumentów tych spraw dotyczących. Mogą być one całkowicie fałszywe, w części fałszywe albo odpowiadać prawdzie. Nikt nam nie chce pomóc w ich rozróżnieniu. Rząd „dobrej zmiany” tunele zamierza budować. Aerodynamiczne zresztą. Ale tych podstawowych spraw nie zamierza ujawnić. Jak i wszystkich innych ważnych – gdzie są zdjęcia satelitarne? Nagrania od Szwedów/Łotyszy?  Gdzie dane logowania telefonu satelitarnego? Zapisy systemu ACARS? I wiele, wiele innych?

Pozostaje intuicja. Myślę, że skoro poleciał JAK 044 – to nie było żadnej awarii. Awarię wymyślono by uprawdopodobnić fakt lotu Tupolewem Prezydenta. Taka widocznie była potrzeba tamtego dnia. Nie zauważono zapewne od razu wynikających z tego faktu problemów. W śledztwie prowadzonym przez cywilną prokuraturę (wątek przygotowań) dyplomata rosyjski zeznał, że to na JAKa 044 wpłynął polski claris z ambasady w Moskwie. Tak zresztą przyznaje raport Millera. Twierdzi się tam, że to w późniejszym rozkazie dowódcy pojawił się „błąd” ale szczęśliwy zbieg okoliczności go naprawił. Śmiechu warte. Co więcej – JAK miał mieć  prezydenta Lecha Kaczyńskiego na pokładzie. To też zeznał Rosjanin. To samo wynika z kilku innych znanych faktów - pisałem o tym kiedyś szczegółowo. Ktoś powie – no ale dziennikarze zeznali, że się „przesiadali”. I tutaj jest sedno sprawy. Ale wyszło na jaw, że wiedzieli, iż od początku to JAK był wyznaczonym dla nich samolotem – nie Tupolew. To nie z braku miejsca w Tupolewie ich przesadzano. To zupełnie zmienia postać rzeczy. Od razu wskazuje na możliwość matactw. Dziś widać wyraźnie, że spreparowano to kłamstwo by w jakikolwiek sposób uprawdopodobnić fakt, iż Prezydent poleciał Tupolewem. Stworzono wzajemnie sprzeczne informacje, spreparowano chaos - by trudno było się w tym rozeznać.  Przecież dziennikarze mieli od początku lecieć JAKiem. Wobec tego awaria Jaka nie mogła mieć żadnego wpływu na skład pasażerów lecących Tupolewem. To jest fundamentalna sprawa. Kiedy wobec tego pojawiła się decyzja o zmianie samolotu dla Prezydenta? Kto i kiedy zdecydował, że Prezydent, generalicja - wszyscy polecą jednym samolotem? Prokuratura tego nie była w stanie ustalić - chociaż zakończyła (umorzeniem) śledztwo w tej sprawie! W piątek 9 wieczorem nic o tej zmianie nie wiedział Jarosław Kaczyński, bo chciał dopytywać o to – pisałem o tym w tej notce:  /link/ Tam wszystko to omawiam dokładnie. Dziennikarze mieli lecieć JAKiem. Z Prezydentem. Tak ustalono na naradzie u min. Sasina. 

Teraz raz jeszcze powróćmy do powodu kłamstwa o błędnym rozkazie Dowódcy Pułku. Kłamstwo ma doprowadzić do wyjaśnienia – dlaczego dziennikarze po przesiadce znaleźli się we właściwym samolocie? Przesiedli się - i są tam gdzie mieli być od początku? A Prezydent – który miał polecieć JAKiem – poleciał Tupolewem? Musieli coś z tym zrobić. Musieli to w jakiś sposób przekazać opinii publicznej. Że Prezydent jednak poleciał Tupolewem. I zrobiono to właśnie wówczas. Informacja o awarii JAKa,  + informacja o  rzekomym "błędzie" w rozkazie Dowódcy 36SP. - to łacznie sugeruje kłamstwo, które miało zamazać prawdziwe okoliczności. Ale powstał problem. Zbyt wiele innych dokumentów mówiło o numerze JAKa Wosztyla. Miała do nich dostęp prokuratura, miała NIK. Powstało zagrożenie, że coś się wyda. Bo claris był wystawiony na JAKa 044. No to gdzie ta przesiadka? Przesiedli się z zepsutego do tego którym mieli od początku lecieć? Musiano coś z tym zrobić - i wymyślili ten "błąd" w rozkazie. Jedyna droga wyjaśnienia sprzeczności. Ale dlaczego w ogóle wymyślono 10 kwietnia przesiadkę? Dlaczego sugerowano awarię JAKa dla  dziennikarzy - skoro można przypuszczać, że jej nie było? To musiało mieć związek z czymś takim - rankiem 10 kwietnia Rosjanie ogłosili – rozbił się Tupolew ze 132 osobami na pokładzie , wszyscy zginęli w tym Prezydent RP.  No to skoro prawdę zdecydowano ukryć - a skoro Prezydent poleciał JAKiem - to trzeba było „dopasować” do rosyjskiej wersji wszystkie okoliczności. I Prezydenta wówczas umieszczono w Tupolewie. Proszę pamiętać przy tym, że w chwili gdy Rosjanie mówili o 132 ofiarach katastrofy - to los wielu osób, w tym załogi JAKa,  był nieznany. A przebywali oni na terenie Federacji Rosyjskiej. 

Oczywiście jest też pytanie - czy "przesiadka" dziennikarzy miała rzeczywiście miejsce - czy tylko ich "przekonano" by tak mówili później. Wybór jest między "dżumą" a "cholerą". Bo jak była i preparowano te wszystkie dokumenty przed 10 kwietnia - tzn. że był spisek na życie PrezydentaAlbo - przesiadki nie było - a to unaocznia skundlenie III RP. Ale tak na mój nos...skoro dopasowywali wersję do okoliczności (ta "pomyłka" w rozkazie, wyraźny ślad, dopasowywanie na siłę...)... to znaczy, że to wszystko kłamstwo kłamstwo kłamstwo. Przecież pierwsze informacje o katastrofie mówiły:"...Na lotnisku w Smoleńsku doszło do katastrofy samolotu rządowego JAK40 - taką informację przekazał rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Na pokładzie jest prezydent Polski Lech Kaczyński." Tzn. co - MSZ nie wiedziało co mówi? Przecież to MSZ występowało o zgodę na loty. Musieli wiedzieć o co występowali. Którym samolotem miał lecieć Prezydent. To już cały łańcuch mocnych poszlak.  Dlatego pierwsza informacja była zapewne prawdziwa. Matactwa pojawiły się później. Im więcej nad tym się zastanawiam - tym mocniejsze nabieram przkonanie o trafności powyżej zarysowanej tezy - 10 kwietnia do Smoleńska Prezydent Lech Kaczyński poleciał JAKiem. Kilka powodów dlaczego tak uważam podałem powyżej. Ale jest coś jeszcze. To przebieg zdarzeń w pierwszych dniach po katastrofie. Rosjanie zabronili nam dostępu do jej miejsca. Nie udostępnili żadnych dowodów - do dziś. Przetrzymują naszą właśność. Nie pozwolili nigdy ich badać.To wszystko wyszło na jaw później. Wyrazili przy tym oczekiwanie, że "polski raport nie powinien się różnić co do przyczyn katastrofy" z tym co ustaliła strona rosyjska.  A mimo tego wszystkie wysiłki naszych władz obrócone zostały na zatajanie tych okoliczności. Ujawniono niedawno wypowiedzi min. Millera, który starał się taki pogląd  (nie możemy przyjąć innej wersji katastrofy) narzucić członkom swojej komisji. Dlatego myślę, że gdyby było tak jak piszę - gdyby Prezydent poleciał  do Smoleńska Jakiem - a Rosjanie twierdzili, że zginął w katastrofie Tupolewa -  to i to kłamstwo zostało by zatajone. Z wielką dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że z tym właśnie mamy do czynienia. Bo kłamstwu smoleńskiemu nadano u nas rangę "sprawy o najważniejszym znaczeniu dla interesów państwa". Taka była i jest nasza RP. Na kłamstwie chcą budować "jasną przyszłość". Dawać "dobrą zmianę". 

Trochę to trwało. Ale musiałem zastanowić się nad znaczeniem tego "jest" w informacji przekazanej przez p. Paszkowskiego z MSZ. Powiedział on:."Na pokładzie jest prezydent Polski Lech Kaczyński." Nie powiedział  - "miał być" czy coś w tym sensie - ale "jest". Tryb dokonany. To oznacza, że przed podaniem wiadomości MSZ uzyskało potwierdzenie wylotu Prezydenta samolotem JAK. Wyciek tej informacji był możliwy tylko dlatego, że podano ją 10 kwietnia przed godziną 9:20.

P.S - ostateczne wyjaśnienie okoliczności 10 kwietnia tutaj: http://jerzy.korytko.salon24.pl/739349,ujawniam-okolicznosci-10-kwietnia-tajemnica-katastrofy-rozwiazana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka