Jerzy Korytko Jerzy Korytko
2169
BLOG

"Szpica w Żaganiu" - czyli jak nam się robi wodę z mózgu.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko NATO Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jakiś czas temu, w odpowiedzi na postulaty nowych członków NATO (głównie Polski) dowództwo paktu postanowiło ulokować „szpicę w Szczecinie”. Pisałem o tym kiedyś. Obecnie mydli się nam oczy taką samą dętą sprawą, jaką w istocie jest przybycie do nas oddziałów amerykańskich.  Te parę tysięcy żołnierzy, mniej niż 3 tysiące, trochę czołgów. Jakie to – poza propagandowym – ma znaczenie? Żadne. To taka sama ściemia. Dlaczego? Ponieważ – to tylko wersja „hard” tamtego pomysłu na oszukanie naszej opinii publicznej. To taka inna wersja „szpicy" w Żaganiu tym razem.

Przed kim będą Amerykanie i kogo z Żagania bronić? Niemców przed nami? Na to wychodzi. Z militarnego puntu widzenia  - stacjonowanie w tym miejscu oddziałów amerykańskich jest praktycznie takie same jak gdyby stacjonowali we Frankfurcie n/Odrą albo w Goerlitz. Mogliby wejść w kontakt z domniemanym agresorem dopiero wówczas, zważywszy na rodzaj broni jaką dysponują, gdyby już przeciwnik rozjechał gąsienicami swoich czołgów całą Polskę. To oznacza, że z taktycznego, militarnego punktu widzenia, ich rozlokowanie w tym miejscu gdzie się znaleźli – wzmacnia może w jakimś niewielkim stopniu – ale obronność – dotychczasowej, starej linii obrony NATO na Odrze-Nysie. Czyli wschodniej, starej granicy paktu. Czyli w pierwszej kolejności – Niemiec – ale nie naszą. Ale to nas się epatuje „ogromnym sukcesem ministra Macierewicza”. Kolejny raz robi się nam wodę z mózgu.

W początkowym okresie konfliktu na Ukrainie szef rosyjskiego MSZ Ławrow ujawnił, że w 1987 roku pakt zawarł z Rosją porozumienie, że nigdy w przyszłości nie zbliży się ze swoją obecnością do granic tego kraju. Przebieg zdarzeń w minionych latach, w całym tym okresie po przyjęciu nowych członków NATO w tej części Europy, potwierdza praktyczne  przestrzeganie tego niejawnego porozumienia. To mówi wiele. To mówi, że rozpad Paktu Warszawskiego, rozpad imperium ZSRR w tamtym kształcie – był procesem kontrolowanym. Że mają miejsce ciągle i wciąż tajne konszachty USA z Rosją. Jaką wobec tego gwarancję możemy mieć obecnie, że ta nie mająca żadnego, podkreślę to – żadnego militarnego znaczenia, operacja nie została także uzgodniona między najważniejszymi graczami? W pojałtańskim świecie, na kolejnych spotkaniach Wielkiej Trójki ustalono strefy wpływów w naszej części Europy. W 2015 roku w brytyjskiej strefie informacyjnej pojawiły się sugestie, że wówczas to „przekazano Stalinowi obronę demokracji na terenach wyzwolonych przez Armię Czerwoną na okres 50 lat”. Pięćdziesiąt lat minęło – ale ujawnione przez Ławrowa porozumienie stanowi – że ten pojałtański ład w jakimś zakresie trwa nadal. A naszą suwerenność ograniczają nie nasze decyzje. Tylko konszachty wielkich mocarstw.

Podam pewien przykład z innego podwórka. Oglądałem ostatnio film, w zasadzie paradokument z 2003 roku, z Donaldem Sutherlandem nota bene, podsumowujący stan wiedzy na temat porwania i zabójstwa Aldo Moro. Piazza Delle Cinque Lune. Plac Pięciu Księżyców. Po włosku, z polskimi napisami wobec tego. W końcowej fazie filmu pada stwierdzenie, że to tajne służby amerykańskie w ramach operacji Glaudio stały za zamordowaniem w maju 1978 roku Moro. A powodem tego był historyczny kompromis w polityce włoskiej, jego konstruktorem był właśnie Moro – w ramach tego kompromisu włoscy komuniści mieli po raz pierwszy wejść do rządu. „To nie miało prawa mieć miejsca”. Tak stwierdza to ktoś – kto ujawnia kulisy sprawy. Nie pozwalała na to właśnie, jak to ujął, Jałta. Włochy pozostawiono wówczas Zachodowi – i tak ma być nadal. Nie może być komunistów w rządzie. Po to podjęto operację Glaudio w najważniejszych krajach NATO – by w wyniku demokratycznych wyborów nie mogła dokonać się istotna zmiana orientacji politycznej w krajach tej części Europy. Czyli mamy „demokrację” – ale jaką?  Planowano i podejmowano (szczególnie we Włoszech, ale i Niemczech) brutalne działania, robiono zamachy terrorystyczne „pod fałszywą flagą”, mordowano ludzi a winę zrzucano na komunistów. Wszędzie tam, gdzie groźba dojścia do władzy partii komunistycznych w drodze legalnych wyborów była znacząca. Dziś wiadomo o tym z całą pewnością. To mówi też wiele o Smoleńsku. Podział na strefy wpływów obowiązuje po obu stronach dawnej „żelaznej kurtyny”. Nam nie wolno dokonywać zwrotu, istotnego zbliżenia z USA, wyrwania się ze strefy - jak to nazwać? Buforowej?  Jesteśmy w NATO – ale nasza obecność tam jest w istocie fikcyjna. Jesteśmy – ale jakby nas  tam nie było. Jesteśmy członkami ale jakiej kategorii? Drugiej czy czwartej? A chcą to przykryć kłamstwami szytymi grubymi nićmi. „Szpica w Żaganiu” jak wcześniej w Szczecinie – jest tego dowodem.


============================================================================================================                                                                             Tutaj odpowiadam na komentarze.

1. Panu Kubali - Różnie interpretowano nieobecność wielu przywódców państw zachodnich na pogrzebie Prezydenta Kaczyńskiego. Ale po przeczytaniu Pana komentarza - myślę, że  ma Pan rację.  Myślę, że  o tym co tak naprawdę się stało 10 kwietnia od początku było dla tych wszystkich tajnych służb, ich rządów  - jasne, znane, czytelne. Ich absencja na pogrzebie mogła być wobec tego wyrazem odcinania się od działań naszego Prezydenta,  ich krytyki - ponieważ to one wg nich doprowadziły do tragedii Naruszyły bowiem ustalony - i co więcej - akceptowany przez wszystkich - porządek, ład polityczny. Prezydent Kaczyński interweniując w Gruzji, dopraszając do swoich działań innych przywódców europejskich - uchybił Jałcie. Po 10 kwietnia, gdy Jadwiga Kaczyńska leżała w szpitalu, nieświadoma śmierci syna, Jarosław spowodował druk kilku fikcyjnych numerów Rzepy by usprawiedliwić przed Mamą nieobecność Lecha. Wg relacji tej fikcji musiał płynąć statkiem z Chile - bo pył wulkaniczny uniemożliwiał loty. To wskazuje na to, że JK dokładnie wiedział, że ten "pył" to ściemia. 

2. Blogerowi -Smoko Filomidanek ·- Diabeł tkwi w szczegółach. Sugeruje Pan istotne zmiany w działaniach naszego rządu. Także w omawianej sprawie. Otóż ja tak nie uważam. Jedyna różnica jest taka, że poprzedni rząd niczego nie robił - i nie mówił, że cokolwiek zrobi. Ten też niczego nie robi  - ale kłamliwie mówi, że zrobi. Są jednak sytuacje, które powodują, że spadają maski. Tak  jest np. gdy idzie o tzw. katastrofę smoleńską. Rząd PiSu ukrywa te same dowody co poprzedni rząd. Zamiast słowa prawdy mamy jakieś wizje "tuneli aerodynamicznych". Przy okazji - uważam, że sprawa tzw. katastrofy smoleńskiej została przeze mnie ostatecznie wyjaśniona. Pisałem o tym  tutaj.

3. Blogerowi Edwardowi Zawadzkiemu - praktycznie sam Pan sobie zaprzecza. Atak na Polskę byłby atakiem na kraj NATO w każdej sytuacji -  a postanowienia traktatowe nakazują uważać taki atak za atak na wszystkie kraje członkowskie.  Bez względu na czyjąkolwiek dodatkową obecność czy nieobecność u nas. Obecną sytuację przedstawia się tak, że amerykańskie wojska realnie wzmacniają obronność  Polski. Tymczasem w powyższym tekście podważam taki pogląd, wskazuję na wyłącznie propagandowe znaczenie całej sprawy.  Nie musi być tutaj tych kilku amerykańskich żołnierzy, na zachodzie naszego  kraju z resztą, by atak na Polskę mogło NATO zignorować, pozostawić bez reakcji. Po to jest chyba ten Pakt? Te wszystkie jego klauzule? A skoro tak - to dlaczego to zrobiono - tą "szpicę w Żaganiu"?  Oczywisty wniosek jest jeden - by wprowadzać w błąd naszą opinię publiczną. - c.d. właśnie tak - zgoda. W kolejnym komentarzu trafnie Pan zauważa, że gdyby faktycznie chciano poprawić nasze bezpieczeństwo - to rozmieszczono by te oddziały na wschodzie albo chociaż w centrum naszego kraju. A tak wychodzi na to, że dalej bronią Niemiec.

4. Panu Podwójcicowi - widać nie śledzi Pan działań nowej KBWL zbyt uważnie - już kilka miesięcy temu dr.  Berczyński mówił, że będą testować w tunelu aerodynamicznym hipotetyczne zachowanie Tupolewa po domniemanej kolizji z brzozą i ew. utracie części skrzydła. Tunel miano gdzieś wypożyczyć albo wybudować własny.

5. Blogerowi - Jacek Hamulec - Przez wiele lat powojnie o naszych Ziemiach Zachodnich, które dostaliśmy od Stalina w ramach jakiejś rekompensaty w zamian za tereny utracone na wschodzie, mówiło się - "tereny tymczasowo administrowane przez państwo polskie". Dzisiaj wiemy, że w trakcie spotkań Wielkiej Trójki Jałta-Poczdam uzgodniono faktyczne strefy wpływów w tej części Europy. Rozpisano plany na przyszłość. Zgodnie z nimi zapewne w 1954 roku ZSRR wycofała wojska z Austrii. A w 1989 roku zburzono mur berliński i nastąpiło zjednoczenie Niemiec. Co wobec tego postanowiono o tych terenach? Od dawna pojawiają się różne wrzutki na ten temat. Być może dlatego Ukraina jest w stanie takiego chaosu. W ubiegłym roku Merkel wraz Hollandem na spotkaniu w Pradze przedłożyła w ultymatywnym tonie(oceniał Waszczykowski) propozycję "superpaństwa". Czy ma to jakiś związek? Pisałem o tym tutaj.

6. Blogerowi - Ivan Kruk  - W zasadzie sam Pan sobie odpowiedział. Ale dopowiem - miejsce rozmieszczenia wojsk amerykańskich, rodzaj uzbrojenia jakim dysponują, to wskazuje na fakt, że nie mogą w znaczący sposób przyczynić się do wzmocnienia naszej obrony w razie konfliktu z Rosją. Czyli - były jakieś inne powody przede wszystkim ich przybycia tu i teraz. Myślę, że to takie "alibi" dla naszego rządu na tą chwilę. Zasłona dymna. Natomiast inne Pana pytanie jest ważne - jak dalece możemy liczyć na wywiązanie się paktu z zobowiązań w sytuacji ataku na nas. Myślę, że to było i będzie nadal relatywizowane. Dowód - 10 kwietnia 2010 r.. Zamordowano wówczas dowódców NATO-wskich, polskich generałów, a nikt palcem nie kiwnął. Im częściej zachodni politycy mówią o tym, że nas nigdy nie opuszczą w potrzebie (np. Rasmussen) - tym bardziej w to należy wątpić.

7. Panu   Damianowi Kaliszowi   - ciekawy wątek Pan poruszył. Zainteresował mnie on i co z tego wywnioskowałem. W swoim czasie Niemcy uparli się, żeby ich obrona była zorganizowana na ich wschodniej granicy - swój cel osiągnęli. To dlatego może Pan to miejsce dziś wskazywać Fulda Gap. Nie mam żadnej wiedzy gdzie są nasze jednostki rozlokowane i nie chcę tego wiedzieć nawet. Gdyby tak było jak Pan pisze - oznaczało by to, że wchodząc do NATO nie mieliśmy nic do powiedzenia. Nasze racje się w ogóle nie liczyły i nie liczą po dziś dzień. Iskandery nie mają tutaj nic do rzeczy. Kropka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka