Jerzy Korytko Jerzy Korytko
583
BLOG

Ujawniona not.MSZ-wystąpienie J. Kaczyńskiego 9.05.2010 - dlaczego kłamstwo trwa

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Polityka Obserwuj notkę 4

Ujawniono ostatnio treść notatki odnalezionej a w aktach MSZ, pochodzącej z 12 kwietnia 2010 roku. Mówi się w niej, że ostatnie wydarzenia, te,  które nastąpiły po katastrofie smoleńskiej, że jednym z ich skutków jest  wyraźnie poszerzenie przestrzeni życzliwości i pojednania polsko-rosyjskiego.  Dalej mówi się w notatce: „…Spotkanie premierów Polski i Rosji 7 kwietnia w Katyniu oraz tragiczna śmierć polskiej delegacji w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia br. stworzyły szczególny klimat w relacjach dwustronnych, wydatnie poszerzający przestrzeń dialogu, współpracy i pojednania" - wynika z zaprezentowanych cytatów. Według dziennikarzy TVP, z notatki wynika, że "wyraźnie poszerzona przestrzeń życzliwości i pojednania polsko-rosyjskiego wymaga odpowiedniego jej zagospodarowania w postaci działań jednostronnych i instytucjonalnych".

Politycy PiS, m. innymi  min. MSZ Waszczykowski czy wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki komentują dokument jako "absolutnie skandaliczny" . Mający świadczyć być może o uległości czy podporządkowaniu naszych władz. Wiadomo kogo mieli na myśli, komu się miano „podporządkowywać”.

Według mnie to obłuda. Skandaliczne manipulowanie faktami. Udawanie, że nie istniał żaden powód, dla którego owa notatka tak została skonstruowana.

Otóż chcę przypomnieć – dla przeciwwagi – coś takiego. https://www.youtube.com/watch?v=rjfUm6mbBv4

To wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z dnia 9 maja 2010 roku – a więc wygłoszone w miesiąc po katastrofie. Jarosław Kaczyński wskazuje w nim na trudną historię obu naszych narodów, mówi o wspólnych, tragicznych doświadczeniach z okresem stalinizmu, o ofierze milionów żołnierzy rosyjskich w walce z III Rzeszą ale mówi też i o trudnej sprawie Katynia. Mówi też o tragedii smoleńskiej. Ani razu nie używa słowa „katastrofa”. By na koniec powiedzieć przecież coś takiego – „są w historii takie momenty, które potrafią zmienić wszystko. Które potrafią zmienić bieg historii. Mam nadzieję, […]że taki moment nadchodzi. Że dojdzie to tej wielkiej potrzebnej zmiany, dla nas, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków.”

Będą zapewne tacy, którzy będą wskazywać na jakieś różnice przekazu zawartego w obu treściach. Bo takie różnice są. Ale ważniejsze jest wykazanie treści podobnych a nawet tożsamych. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

W treści notatki i wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego zawarte jest pewne główne przesłanie – oto nadeszła chwila by dokonać zmiany w relacjach z Rosją – i to zmiany na lepsze. Punktem wyjścia są wydarzenia 10 kwietnia. W notatce mówi się nawet, by zmierzać do tego przy pomocy „jednostronnych działań”. Naszych działań. By w ten sposób przyspieszyć czy w ogóle uruchomić proces przemian. Jarosław Kaczyński tego tak nie ujmuje – ale ma nadzieję, że taka zmianach w relacjach polsko-rosyjskich nastąpi.

Co to oznacza. Dlaczego tak to wówczas postrzegano. To najważniejsze pytanie w całej zawiłej sprawie tzw. „katastrofy smoleńskiej”. By pojąć, zrozumieć dylematy polityczne tamtego okresu należy jeszcze przywołać inne wystąpienie. Donalda Tuska w Sejmie, w styczniu 2011 roku. Napisałem kiedyś  notkę  na ten temat. Oto jej fragment:

„…19 stycznia 2011 roku, niedługo po opublikowaniu raportu MAK w Federacji Rosyjskiej, w naszym Sejmie miała miejsce debata poświęcona tragedii smoleńskiej. W jej trakcie obszerne wystąpienie miał Premier Donald Tusk. Pełne omówienie tego jak i odnośnik do całego przemówienia Donalda Tuska znajdziecie Państwo tutaj. Czy przemówienie to zawierało coś ważnego, patrząc po latach na jego treść. Myślę, że zawierało wszystko. Wszystko – co trzeba wiedzieć, by zrozumieć dlaczego zbudowano u nas kłamstwo smoleńskie. Wystarczy to dostrzec – a zupełnie bezprzedmiotowe stają się wszystkie szczegółowe dociekania przebiegu tamtego dnia. Redakcja tygodnika Wprost opatrzyła swój artykuł na ten temat  "wszystko-mówiącym" tytułem: Tusk: lepiej znać prawdę i nie mieć wojny.

To sformułowanie użyte przez Tuska kilkakrotnie w czasie jego wystąpienia mówi wszystko. Tak – wiemy, że Rosjanie popełnili tą zbrodnię. Znamy prawdę. Nie potrzebujemy niczego badać. Ale nie chcemy mieć wojny z Rosją ze z góry znanym finałem. Musimy tego uniknąć za wszelką cenę. Bo tego wymaga interes naszego Narodu. Nawet za cenę tego, że niektórzy nazwą to kłamstwem, zaprzaństwem. Słowa użyte przez Tuska mówią w podtekście o całkowitym osamotnieniu naszego kraju w tych ciężkich chwilach. O tym, że „nikt nie chciał umierać za Smoleńsk”. Że zostaliśmy sami. W pułapce bez wyjścia”.

Teraz raz jeszcze spójrzmy na komentowane informacje. Przecież to jest oczywista kontynuacja tamtej decyzji Donalda Tuska. Tusk wielokrotnie mówił później, że: to on osobiście zdefiniował nasz interes narodowy gdy idzie o sprawę tzw. „katastrofy smoleńskiej”. Że za wszystkie decyzje, które podjęto na szczeblu rządowym w tej sprawie bierze pełną odpowiedzialność. Bo prawdę to oni od początku znali – czyli cała sprawa, tak to trzeba rozumieć, sprowadzała się do podjęcia działań mających nas uchronić od wojny z Rosją. Jak wiele razy pisałem – można się z ocenami Tuska nie zgadzać – ale nie można udawać, że problemu konfliktu z Rosją nie było – gdybyśmy odrzucili rosyjską, kłamliwą wersję zdarzeń. Myślę, że powodem dla którego Jarosław Kaczyński wygłosił swoje wystąpienie była chęć przekonania strony rosyjskiej do prawdziwości polskiej oferty pojednania. Oto ofertę taką zgłasza nie tylko rządząca koalicja - ale i lider opozycji - co więcej - brat Prezydenta, który zginął. To mówi wszystko o ocenie sytuacji politycznej dokonywanej wówczas w Polsce. Ci, którzy znali prawdę - nie widzieli innego wyjścia. Zarówno koalicja jak i opozycja, przynajmniej ta parlamentarna. Wyciągnęli rękę do porozumienia rezygnując z przedkładania jakichś krzywd. Tak jakby nic tragicznego wówczas się nie stało. Tym bardziej dziwi i irytuje obecna polityczna hucpa.

Wróćmy do porównań obu tekstów/wypowiedzi. Co można jeszcze o tym powiedzieć. Otóż wynika z nich jedno – to my wyciągamy rękę do zgody. Jest sprawa trudnej przeszłości – ale my chcemy ją zostawić za sobą – i iść dalej. To jest równoznaczne z rezygnacji z prawa do rewanżu. Prawa nawet do upominania się o sprawiedliwość. Jarosław Kaczyński mówi jak wiele osoba Lecha Kaczyńskiego dla niego znaczyła. Jest pogrążony w bólu z powodu swojej straty. Ale chce pojednania. Nie szuka zemsty, dla niego ważniejszy jest interes Narodu. Tak, jest politykiem, wie co to pragmatyzm, realna ocena możliwości, to stoi zapewne za jego wystąpieniem do Rosjan.  Ale jednak – szanuję go za to. To inna wersja od tego co powiedział Tusk. Ten musiał powiedzieć coś na temat przyczyn – dlaczego, odnieść się do "katastrofy smoleńskiej". Jarosław Kaczyński zostawia to obok. Ale w imię naszego interesu narodowego, nadrzędnego wobec jego osobistych odczuć - mówi to samo – zostawmy trudną przeszłość za sobą – i szukajmy możliwości porozumienia.

Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu powiedział coś jeszcze  – że wszystko budować można tylko na prawdzie. A z czym mamy do czynienia obecnie? Dlaczego kłamstwa smoleńskiego po dziś dzień nie odwołano? To najbardziej smutna rzecz jaka wynika z tej całej sprawy. Bo oznacza jedno – że nasza wyciągnięta do porozumienia dłoń zawisła w próżni. Gdy patrzymy wstecz to widać wyraźnie, jak bardzo rząd Tuska się starał. Wziął cały ciężar budowy kłamstwa na siebie. Nigdy Rosji niczego w związku z 10 kwietnia nie zarzucał. I tak robią to obecne władze - po dziś dzień. I nic z tego. Bo nadal nie widać żadnego porozumienia, poprawy stosunków polsko-rosyjskich. Widać, że Rosja nie zamierza zmieniać swojego stosunku do naszych władz. Widocznie nadal nie zamierzają uznawać żadnego polskiego rządu, takiego, który będzie chciał prowadzić w pełni suwerenną politykę. To bardzo ponura konstatacja. Bo oznacza, że, jak to mówili niektórzy komentatorzy naszego życia politycznego, obecnie jesteśmy jakimś rodzajem kondominium. Krajem buforowym, w którym ścierają się, krzyżują, interesy wielkich krajów sąsiednich. A o naszych losach decyduje się ponad naszymi głowami. Nasza próba wybicia się na suwerenność legła w gruzy 10 kwietnia. Lech Kaczyński zginął, ponieważ marzyła mu się przestrzeń w naszej części Europy wolna od rosyjskiej dominacji. Wiele zrobił by to jego marzenie urzeczywistniło się. Przekonał do tej idei innych przywódców - ale tylko tych krajów, które były i nadal są w podobnej sytuacji – czyli krajów „postsowieckich”. Dlatego zginął.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka